3 września 2017

Odcinek 5 Z głębi duszy: Rozdział I

Kiepskie urodziny


Kiedy król Simba po wielu godzinach wyczerpującej wędrówki w końcu przedarł się przez rozpalone piaski Pustyni, zapadał już zmierzch. Wreszcie ujrzawszy drzewny mur nieprzeniknionej zieleni daleko na widnokręgu, lew wydał z siebie ciche westchnienie ulgi na samą myśl o znajomych zakątkach znanych mu z dzieciństwa  Wielka Puszcza niegdyś była jego domem.
Natychmiast ugasił pragnienie w pierwszym jeziorze, który udało mu się znaleźć w gąszczu, z ulgą biorąc wielkie łyki zbawczo chłodnej wody. Z odrobiną nostalgii przypomniał sobie, jak niegdyś dokładnie w tym samym miejscu on i jego opiekunowie — Timon i Pumba — hasali jako beztroscy kawalerowie, zapominając o wszystkich zasadach czy troskach. A już kilka dni później, zamiast stroić sobie żarty w trakcie pływania, wpatrywał się z zachwytem w sylwetkę Nali, której zielono-błękitne oczy lustrowały go badawczo spod zalotnie przymrużonych powiek.
Simba oddałby naprawdę wiele, aby jeszcze raz móc wziąść udział w dawnych przygodach.
Z zamyślenia wyrwała go zdyszana lwica, która z dziką determinacją przedzierała się przez kolejne pnącza. Pod jej futrem zlepionym brudem dało się dostrzec świeże ślady pazurów. Lew ze zdziwieniem rozpoznał w niej członkinię Stada Białego Lotosu, od którego dzieliło go jeszcze dobre kilka godzin wędrówki.
— J-jak dobrze, że przybyłeś! — zawołała lwica rozpaczliwie, z wyczerpania wpadając na porośnięty rudą grzywą tors króla. — Wiedzieliśmy, że przyjdziesz!
— Co się stało? — zapytał Simba z rosnącym uczuciem niepokoju, odsuwając ją na długość ramion i patrząc jej w oczy.
— Napadnięto nas! Poprzedniej nocy nas napadnięto i pokonano w krótkiej bitwie. N-nie mieliśmy żadnych szans. Oni porwali Rai’olsha. I najprawdopodobniej… najprawdopodobniej… — tu ukryła pyszczek w drżących łapach, nie umiejąc z siebie wydobyć ostatnich słów. Lecz kiedy król już otwierał usta, by dopytać się o sytuację, lwica zbliżyła się do niego, szepcząc przyciszonym głosem, w którym zamiast rozpaczy brzmiała teraz złowieszcza nuta:
— Najprawdopodobniej go zabili.
          Ostatni płatek dmuchawca zerwał się i pomknął w ciemność.

***

Śmiech.
Tylko on brzęczał jej w uszach, przypominając upiorne jęki dobiegające z najgłębszych czeluści podziemi. Zewsząd dudniło szydercze, rozdzierające wycie tysiąca głosów, które rozpalały w niej niebywały lęk. I dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że obiektem uciechy niewidzialnych demonów była właśnie ona.
Luka Augzoyowa.
Tkwiła w bezbrzeżnej nicości jako ich widowisko, główna atrakcja. I mimo że nie potrafiła zrozumieć szatańskich wrzasków zlewających się w jedną, piekielną pieśń, w głębi serca wiedziała, co musiała zrobić.
— A teraz — rozległ się dźwięczący w uszach wszechobecny bas, przywodzący lwicy na myśl odłamki przeszłości dawno schowane w zapomnienie — zarycz.
Luka nabrała powietrza, lecz wtem poczuła niewypowiedzianą ciężkość. W jednej chwili panika oplotła jej serce zimnymi mackami, gdy zorientowała się, że nie potrafiła wydać z siebie żadnego, nawet najmniejszego dźwięku — jakby ktoś związał jej struny głosowe żelaznym łańcuchem. Płonące spojrzenia zaczęły przybliżać się zniecierpliwione i złaknione ofiary. Lwica dusiła się coraz bardziej i bardziej, a bezlitosny krąg zaciskał się z każdą kolejną sekundą.
— Ryknij! — powtórzył głos.
Wokół rozbrzmiewały rytmiczne uderzenia, zlewając się z nieznośnymi krzykami przyczajonych w ciemności. Jaskrawoczerwone sklepienie falowało powoli jak w odurzającej marze. Luka poczuła się słaba i przyciężka, jakby jej ciało zmieniło się w ołów. Za wszelką cenę chciała odciąć się od demonicznych głosów, jednakże trwały one nieprzerwanie, w zatrważającym tempie przekształcając się w ogłuszający huk. Z gardła lwicy wydobył się jedynie stłumiony krzyk.
Nagle z mroku wyłoniła się biała sylwetka — sylwetka, której Luka nigdy nie zapomniała. Sylwetka, która dręczyła jej umysł w nocnych koszmarach i niechcianych wspomnieniach.

           Sylwetka jej ojca.
— Hatari... — wykrztusiła przerażona, gdy jego lodowato pogardliwe oblicze mroziło każdą komórkę jej dygoczącego ciała. Niebo zmieniło kolor na ciemnokrwisty. Wśród chmur błysnęła błyskawica.


Król Lew: Historia Nieznana - Koszmar Luki

— Nie umiesz nawet ryczeć jak porządny lew...
Lwica chciała zaprzeczyć, lecz głos znów ugrzązł jej w gardle.
— ...Zasługujesz zatem tylko na śmierć!
W ciągu jednej sekundy jak na komendę wszystkie pary oczu rozbłysły dziko, po czym rzuciły się na ofiarę. Ich ciała powykręcane pod dziwnymi kątami przywodziły na myśl ożywione trupy, rozwarte paszcze śmierdziały zgnilizną i rozkładem, a pazury przypominające sztylety cięły powietrze. Luka nie potrafiła się ruszyć — zdawało się, iż ważyła całe tony. Mogła jedynie błagać o litość, gdy ostro zakończone podwójne rzędy zębisk rozrywały jej beżowe futerko, wtapiały w miękkie ciało, gryzły, odrywały, kąsały.
Raptem zdała sobie sprawę, że jej grzywa zaczęła rosnąć… i rosnąć… i rosnąć. Czarne włosy oplotły ją jak pnącza, chwyciły za szyję i…



Luka obudziła się przerażona, szybko wdychając chłodne, nocne powietrze. W jaskini było ciemno i cicho, a niebo pozostawało puste tej nocy — niczym ziejąca pustką czarna dziura. Po omacku przeczesała palcami czarne krótkie kosmyki, po czym odetchnęła z ulgą oraz padła z powrotem na miękki, podsuszony mech. To tylko zły sen — pomyślała. — Nie mam się czego bać.
Po raz kolejny zaczęła żałować, że pozwoliła namówić się na spanie w tak małej jaskini. Podczas podróży zawsze kładła się pod gołym niebem, ponieważ sama obecność kamiennych ścian zdawała jej się czymś odrealnionym — jak więzienie. Mimo to przenikliwy chłód, który wdzierał się na Ziemię Wyrzutków zawsze po zapadnięciu zmroku, zdecydowanie utrudniał wykonanie jej życzenia.
Wiatr dostał się do pomieszczenia i świstał pomiędzy niewzruszonymi skałami, dodając jej otuchy.
Jednak Luka nie umiała z powrotem zasnąć. Nie ważne, jak bardzo by się starała, przed oczami wciąż widziała strugi krwi matki plamiące sierść białą jak śnieg, szaleńcze spojrzenie Hatariego, kiedy gonił ją przez kamienną pustynię, rwący ból w boku, gdy rozerwał jej skórę ostrymi pazurami, słony smak łez…
Odwróciła się na drugi bok i zacisnęła zęby. Miała ochotę zanurzyć głowę w lodowatej wodzie na orzeźwienie, jednakże na Ziemiach Wyrzutków było zbyt sucho, by pozwolić sobie na owy luksus.
Lwica przymknęła powieki oraz z uśmiechem goryczy wyszeptała do siebie:
— Wszystkiego najlepszego, Luko Augzoyowo.

***

Nuka zapukał trzy razy w wąskie wejście do niewielkiej jaskini, a nie doczekawszy się odpowiedzi, postanowił wejść do środka po swojemu: bezceremonialnie. Ku jego zdziwieniu zastał Lukę śpiącą… z głową w dół. Tylne łapki oparła o ścianę, ogon położyła w miejscu, gdzie powinna być głowa, a tułów przerzuciła przez niewysoką półkę skalną, opierając kark o piaszczysty grunt.
Nie wiedział, czy powinien ją budzić. Gdyby był miłą osobą, pewnie zostawiłby ją w spokoju i pozwolił jeszcze drzemać.
GDYBY był miłą osobą.
— Ej, mała! — Nachylił się nad nią i potrząsnął ją za ramię. — Wstawaj, albo cię zrzucę. A ja podobno mam talent do przypadkowego zrzucania różnych rzeczy.
W tym samym momencie Luka nieuważnie zsunęła się z półki i z donośnym „ŁUBUDUP” upadła na ziemię całym swoim ciężarem.
— Jejciu, to nie było miękkie lądowanie — mruknęła pod nosem, rozmasowując łapką obolałe kości szyi. — Obudziłeś mnie.
— Bo taki miałem zamiar — odrzekł dobitnie. — Czemu spałaś do góry nogami?
— Zły sen wpadł mi do głowy i chciałam, aby sobie wypadł — odpowiedziała tak, jakby owy fakt sam w sobie był co najmniej oczywisty. Nuka poczuł się nieco zakłopotany na widok jej zaczerwienionych, podkrążonych oczu, więc zaraz szybkim ruchem pomógł lwicy podnieść się z ziemi.
— Wybacz, nie wiedziałem. To było coś poważnego?
— Ależ skąd! — skłamała pospiesznie. — Nic mądrego ani wartego uwagi. Ja... tylko odrobinkę się przestraszyłam. Czemu pytasz?
— Bo następnym razem bym cię ochronił — orzekł dziarskim tonem, dźgając ją palcem w bok i sprawiając, że Luka skuliła się i odskoczyła z chichotem.
— Jasne, jasne. To jak? Gotowy na trzydniową wędrówkę przez Wolne Ziemie i Krokodyle Łąki?
Nuka przygryzł dolną wargę. Co prawda jeszcze poprzedniego wieczoru, zanim jeszcze zrobił niespodziankę własnemu stadu, obiecał przeprowadzić towarzyszkę przez Terytorium Krokodylich Gangów i Wolne Ziemie, na których granicach zamierzali się pożegnać, jednak lew wolałby zrobić to zdecydowanie później. Pomimo tego sam nie miał zamiaru prosić jej o dłuższy pobyt, zadecydował więc posłużyć się zgrabną wymówką.
— Chciałaś wyruszyć z samego rana, więc i tak jesteśmy porządnie spóźnieni. Poza tym rzadko bywam na Terytoriach Krokodylich Gangów i jeśli wyruszymy teraz, nie zdążymy przejść ich przed zmrokiem i możemy się zgubić.
— Bombowo! To by była kolejna wspaniała przygoda!
— Bombowo? Na wszystkie dusze przodków, co to się dziś z tymi kobietami porobiło… No i jest jeszcze jedna sprawa do załatwienia — dodał szybko, zagradzając jej drogę, gdy skierowała się w stronę wyjścia. Luka popatrzyła na niego zdziwiona, bowiem w żadnym wypadku nie przypominała sobie, aby zostało jej jakieś zadanie do wykonania. — Nie sądzisz chyba, że tak po prostu cię teraz wypuszczę?
— Dlaczego? — Przechyliła główkę w uprzejmym zainteresowaniu.
Kąciki warg Nuki rozsunęły się w geście rozbawienia.
— Najpierw nauczę cię ryczeć.
Cały dopiero co odzyskany dobry humor Luki pękł jak mydlana bańka, a w przypływie stresu wszystkie jej wnętrzności zdawały się wykonywać gwałtowne skręty o sto osiemdziesiąt stopni.
— Powiedziałem coś nie tak?
Z wrażenia lwica musiala oprzeć się o pobliski stalagnat przypominający kruchą kolumnę z kamienia.
— Na Siedmiu Władców, oczywiście, że powiedziałeś coś nie tak! Mieliśmy do tego nie wracać... Masz pojęcie, co ja przeżyłam na tej twojej Lwiej Skale?
— Ano zawaliłaś i tyle. — Wyrzutek był tak bezczelny, że lwicę niemal zamurowało. — A właśnie każdy porządny lew umie ryczeć. Jak chcesz, by taktowali cię poważnie, to trzeba cię najpierw nauczyć.
— Nuka, ja wcale nie mam ochoty na…
— Ależ masz — naciskał, marszcząc brwi i nadal uparcie torując jej wyjście. — Wiem, że masz. Wiesz czemu? Bo wiem, że potrafisz. Każdy potrafi! To gdzieś w tobie siedzi i ja to wydobędę na zewnątrz: będziesz tak ryczeć, mała, że skały będą się kruszyć jak sterta piachu. Dobrze mówię? — Luka chciała otworzyć pyszczek, lecz nawet nie dopuścił jej do słowa. — E-e, ani mi się waż zaprzeczać! To ty powtarzasz, że granice to tylko te, które wyznaczamy sobie sami. I nie chcę słyszeć żadnych…
— Masz rację! — Jej oczy zabłyszczały z podniecenia.
— Mówiłem, że nie chcę słyszeć żadnych… zaraz, co powiedziałaś?
Chcę się nauczyć — oznajmiła, prostując plecy. — Chyba… Chyba dam radę. Jestem nieustraszona! — zawołała tak, jakby kierowała swoje słowa do niewidzialnej siły dokoła. — Jestem Luka Augzoyowa i nikt nie jest w stanie mnie złamać!
— Cha cha! A ja jestem Nuka Wielki, syn najznamienitszego króla Lwiej Ziemi w historii! — wzniósł pełen zapału okrzyk, chwyciwszy ją łapami i okręciwszy wokół siebie. Oboje ze śmiechem upadli na twardą posadzkę. — I nauczę cię, co to znaczy być prawdziwym lwem.

***

W oddali na krańcach widnokręgu dało się zauważyć wybrzuszenia w ziemi oznaczające początek Przełęczy Zaprzysiężonych: jedynej bezpiecznej drogi przez bagna ku Górom Burzliwym. Towarzysze zatrzymali się pod lekko sczerniałym drzewem o powykręcanych rozłożystych gałęziach, na których od czasu do czasu rosły skromne kępki liści. Ziemia pod ich łapami była poprzecinana siatką pęknięć przypominających niezdarnie wykonaną pajęczynę. Nuka usiadł pomiędzy dwoma wijącymi się grubymi korzeniami wystającymi z ziemi.
— Wiesz, co to ryk?
— Jakbym miała nie wiedzieć? — zdziwiła się Luka. — Robisz wdech, ryczysz i tyle. Ot, cała filozofia.
— NIE — odparł wyrzutek z satysfakcją, spodziewając się takiej odpowiedzi. — To tylko wierzchołek góry lodowej. Wiesz, dlaczego lew ryczy? — Kiedy wzruszyła ramionami, wyjaśnił: — Bo to symbol potęgi każdego z nas. Coś, co dowodzi szlachetności nas, lwów, i naszego prawa do rządzenia nad wszystkimi innymi stworzeniami.
— Może w twoich stronach. Ale tam, skąd pochodzę, oznacza on dojrzałość i gotowość do samodzielnych decyzji.
— Pfff, w życiu nie słyszałem równie bzdurnej teorii.
Luka siłą woli musiała się powstrzymać, aby nie drapnąć go w ucho.
— No dobra dobra, ja tak tylko żartowałem — zawołał lew na widok jej miny, unosząc łapy w geście „jestem niewinny”. — Lepiej kontynuujmy. No więc musisz poczuć w sobie falę takiej dzikiej determinacji: że twoim przeznaczeniem jest władać całym światem! A twój potężny głos to dowód twojej nieograniczonej siły.
— O rajuśku! I to naprawdę działa?
Nuka roześmiał się pobłażliwie, po czym zaryczał najgłośniej, jak potrafił. Jego głos rozniósł się we wszystkie możliwe strony — hymn prawdziwego lwa. Kiedy skończył, posłał jej ponaglający gest.
— Obiecasz, że nie będziesz się śmiał? — Lwica dopytywała się podejrzliwie. Ogarniał ją wstyd na samą myśl, że za chwilę świat usłyszy najbardziej hańbiące dźwiękopodobne miauczenie, z jakim można się spotkać.
— Ja?! No skądże.
Luka wzięła głęboki wdech i… zrobiła to.
— Miau.
Lew przez chwilę wyglądał, jakby z nieba spadł na niego worek kartofli. Potem zaczął się trząść, tłumiąc coś w sobie. Aż w końcu nie powstrzymał się i wybuchnął wrednym, głośnym śmiechem.
Tym razem naprawdę oberwał w ucho.

***

— Te! Co to tu za hałasy, co? Ryczy taki pierun na cały głos i z drzemki wybudzi. Chuligany jedne!
Stary sęp pojawił się obok towarzyszy tak raptownie, że oboje o mały włos nie podskoczyli z zaskoczenia. Niespodziewany przybysz miał powykręcaną szyję i ciemny zakrzywiony dziób pokryty starczymi plamami. A w dodatku niespotykanie wściekłą minę.
— A gadaj sobie do woli — odwarknął Nuka, przy okazji wyjątkowo nietaktownie wystawiając język. — Ta lwica tu lekcje pobiera i draństwo nam przerywać.
— Ha! W takim razie taki to z ciebie huncwocie nauczyciel, jak ze mnie królowa Lwiej Ziemi! Każdy, kto słyszał ten miauk, rację mi powie.
Zdezorientowany Nuka zamknął usta z donośnym kłapnięciem, zastanawiając się, czy powinien być oburzony, czy też udawać, że niczego nie usłyszał. Z kolei przysłuchująca się tej rozmowie Luka spłonęła rumieńcem, po czym zaraz schowała się za plecami wyrzutka z onieśmielenia.
— Ojejciu, ja... ja bardzo przepraszam... nie chciałam przeszkadzać, po prostu... bardzo chciałam się nauczyć i...
Stary sęp uniósł skrzydło w uciszającym geście.
— Dziecinko, w takiej sytuacji zaradzić może tylko Krwawy Billy.
Kto? lwica czujnie postawiła uszy. Przez chwilę w jej spojrzeniu błysnęła iskierka nadziei, jeżeli bowiem istniał jakikolwiek sposób, aby wreszcie jej się udało, nie miała zamiaru cofnąć się przed nim za żadne skarby. — Kto to ten Krwawy Billy?
— Czarownik! — zawołał sęp.
— Szaman — sprostował Nuka, wypluwając ów słowo jak garść starych brokułów. — I to tak pokręcony, że niegdyś mój dziad Ahadi wyrzucił go z Lwiej Ziemi i zakazał wymawiać jego imienia pod karą wygnania. Do dziś nikt nie ma pojęcia, dlaczego. Więc nie ma mowy, abyśmy się wybrali do tego szaleńca.
Ale Lukę tak zaintrygowały słowa nieznajomego, że najprawdopodobniej nawet nie usłyszała ostrzeżeń towarzysza.
— I uważasz, że on by mi pomógł?
— A jakże! — Dostała pewną odpowiedź. — Takie sprawy to tylko on załatwić umie.
— Ale wcześniej wydłubie ci oczy pijawką i wypije wraz z innymi swoimi obrzydliwościami — oznajmił chłodno wyrzutek. — Nie słuchaj go, mała. Krwawy Billy to zwykły oszust, nikt więcej. Lepiej stosować moje rady.
— No cóż... Twoje rady jak dotąd nie przyniosły żadnego skutku — zauważyła Luka, po czym dziarsko wyszczerzyła ząbki. — Hej, w końcu przyda nam się trochę ryzyka, czyż nie? Zapowiada się przecudowna przygoda!
Stary sęp obdarzył lwa zwycięskim spojrzeniem.
— Niech się dzieje wola nieba! — zaśpiewał radośnie ochrypłym falsetem, prowadząc za sobą lwicę. — Z nią się zawsze zgadzać trzeba!
Wyrzutek z niemądrą miną i pyszczkiem rozwartym z niedowierzania parzył na oddalającą się dwójkę. Jeszcze kilka chwil temu był tak pewien swojej racji, że nie przyszło mu do głowy, iż ktoś mógłby zakwestionować jego metody. Paroma szybkimi susami znalazł się obok Luki, która raźnie maszerowała obok sępa, pogwizdując sobie w najlepsze pod nosem. Nuka w żadnym wypadku nie podzielał jej entuzjazmu, za to wiedział jedno:
— To się wszystko skończy katastrofą.






Następny rozdział: Z głębi duszy - Rozdział II





Kiepskie urodziny, kiepski rozdział. Głównie dlatego, że większość tekstu, choć poprawiona, została przekopiowana ze starej wersji. No i wyszło to co wyszło, mam nadzieję, że mimo wszystko nie ma jakiejś wielkiej tragedii.
Za to kolejny rozdział jest jednym z moich ulubionych i żywię głęboką nadzieję, że ostatecznie okaże się napisany tak, jak zaplanowałam w głowie. Spotkamy bowiem Krwawego Billiego! Szamana, który skrywa w sobie równie wiele tajemnic, jak historia Doliny Starożytnej. I jak pewnie wszyscy zdążyli już się domyślić, ma na pieńku z królem Ahadim... ktoś już się domyśla, dlaczego? c;
Zaś sprawa Rai'olsha wyjaśni się dopiero za kilka rozdziałów... wówczas połączą się pewne wątki c;

Pytania!
1. Jak sądzisz, czy koszmar Luki ma coś wspólnego z jej nieudolnym rykiem?
2. Kto mógł zaatakować Stado Białego Lotosu?
3. Czy Krwawy Billy zgodzi się pomóc Luce?

Pozdrawiam Was wszystkich, Towarzysze Czytelnicy i do usłyszenia c;

20 komentarzy:

  1. Kiepski rozdział?! Ja Ci dam kiepski rozdział! Toż to CUDO i basta! Już zdążyłam zapomnieć jak wspaniale piszesz! :) Tak się cieszę, że wreszcie coś się pojawiło. Niech żyje Kravariss!!!1. 1. Tak.
    2. Imperium Ognia?
    3. Owszem, bo inaczej oberwie ode mnie patelnią.
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz na moim blogu! :)
    Mfalme LIoness

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa c; Haha, patelnia to rzeczywiście mocny argument XD

      Usuń
  2. Zgadzam się z Mfalme! Dobrze wyszedł, dziewczyno! Nie masz się czym martwić C;. Kurczę, mam wrażenie, że ten Billy jest człowiekiem xD.
    1. Możliwe... Albo i nie xD. Uznajemy, że nwm :3
    2. Nie wiem czemu, ale na myśl przychodzi mi królestwo Siedmiu Władców xD.
    3. W jakiś tam sposób... Jeśli nie, to go wykastruję xD.
    Pozdrawiam, i dzięki za powrót :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, to może nie powinnam była tak panikować :,D
      A ja z całego serca dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  3. — Niech się dzieje wola nieba! — zaśpiewał radośnie ochrypłym falsetem, prowadząc za sobą lwicę. — Z nią się zawsze zgadzać trzeba!
    Zemsta,zemsta, zemsta!
    "Cieszy się, jak głupi*
    1 tak
    2 imperium ognia
    3 hmm raczej nie , będzie to proste.
    Cudowny rozdział
    I cytat z zemsty .dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie tylko mnie się podoba to nawiązanie do komedii Fredry... ;)

      Usuń
    2. Dziękuję za komentarze c; Lubię od czasu do czasu wrzucać takie małe "smaczki", to chyba silniejsze ode mnie ;D

      Usuń
  4. Jak to był kiepski rozdział, to ciekawe co byś powiedziała o moim. Chyba muszę się obrazić...
    Ja nie rozumiem ludzi, którzy zrobili coś świetnie i mówią, że im nie wyszło.
    1. Myślę, że to bardzo prawdopodobne...
    2. Tu nie jestem pewna, ale być może Imperium Ognia.
    3. Pewnie tak, bo jak nie to... (jakaś groźba, której nie chcę mi się wymyślac).
    Pzdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co bym powiedziała o Twoim? A powiem, że mi się Twoje rozdziały podobają ;D
      Osobiście ten rozdział uważam za nieudany głównie ze względu na przekopiowane momenty, które wolałabym napisać lepiej, jednak nie umiem. Niektóre akapity nie oddają wszystkiego, co chciałam pokazać.
      Również pozdrawiam! c:

      Usuń
  5. Cudowny rozdział! ♥ Nie mogę się doczekać spotkania z Krwawym Billy, uwielbiam takich szalonych szamanów. :)

    Pozdrawiam i czekam na next z niecierpliwością! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. I znowu serce fandomu Króla Lwa odżyło! Rozdział cudowny! Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka.Jestem ciekawa tej sprawy z Rai'olsha (nie wiem,jak to się odmienia).
    1.Szczerze? Tak!
    2.Nwm
    3.Pewnie tak,ale ja przewiduję że..
    Problem z rykiem Luki,kryję się w jej przeszłości i żeby jej się udało,musi stawić jej czoło.Tak przynajmniej mi się wydaję.
    Mam jeszcze tylko pytanie,czy w związku z tym,że zaczął się rok szkolny (nie wiem,czy jeszcze chodzisz do szkoły,czy nie) będziesz dalej tworzyć swoją twurczość?
    Pozdrawiam serdecznie! c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eO rajku, jak ładnie to nazwałaś <3 Aż moje serduszko również odżyło z radości <3
      Pewnie, że będę nadal tworzyć :D A przynajmniej postaram się ^.^
      Również serdecznie pozdrawiam c; ~ Kräva

      Usuń
  7. STO LAT! STO LAT! *drze pape na cały głos* A kto Lukaaa!
    No i oczywiście nasza kochana Historia Nieznana, dla której prezencik znajduje się na samym dole c;
    Co do rozdziału, wyszedł podobnie jak każdy. Oczywiście nie chodzi mi tu o to, że się nie wyróźnia czy, że jest słaby! Boże broń! Chodzi mi o to, że wyszedł po prostu cudownie <333
    Biedna Luka... Faktycznie jej urodziny nie należały do najlepszych :/ I w dodatku ten sen... Uhhh, mam nadzieję, że koszmary wkrótce zostawią Lukę, czym zawiniła, żeby męczyły ją po nocach? Myślę, że jednak tak prędko jej nie zostawią :/ Trauma z dzieciństwa pozostawia po sobie wiele śladów...
    Myślę, że Hatari maczał łapy w śmierci, czy też zaginięciu króla w Stadzie Biaego Lotosu. Między innymi... Bardzo ładna nazwa :D Jeśli nie Hatari, winę zwalam-tak jak prawie każdy, na Imperium Ognia.Jestem ciekawa jak ta sprawa się rozwiążę, no i oczywiście, jaki wpływ będzie miała na dalszy los historii ;)
    Krwawy Billy? Już go kocham xd A zwłaszcza po tym, jak Nath opowiedział o tym jaki los zgotował mu Ahadi xd Mam nadzieję, że pomoże Luce, bo jak nie to ja pomogę Mfalme zatłuc go patelnią. Jednak kij wie, tych pokićkanych szamanów xd
    Pozdrawiam i czekam na next + mam nadzieję, że nadrobisz rozdziały u mnie i na nowym blogu c;
    PS. Prezencik urodzinowy <3333 :
    https://1.bp.blogspot.com/-r67XdHkHqzQ/Wa2NqwTyXiI/AAAAAAAADts/_JiziQccks4-IPjQuZg0o0Z91hj4dCfXACLcBGAs/s1600/pizap.com15045121438431.jpg
    Mam nadzieję, że ci się podoba, bo szczerze to pichciłam go przed rozpoczęciem roku i nie wiem czy wyszedł tak dobrze, jaki miałam zamiar xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację ;o Właśnie dlatego Luka tak bardzo stara się zapomnieć o przeszłości, jednak ta powraca do niej nawet w koszmarach ;c
      Miło mi, że podoba Ci się nazwa ^.^ Co do rozwiązania sprawy... zdradzę, że lwioziemcy będą mieli w niej jeszcze wiele do powiedzenia ;D
      Pewnie, że nadrobię! ;*
      Prezencik jest cudowny <3 Dziękuję! ;D ~ Kräva

      Usuń
  8. JA chce juz Krwawego Billy'ego. Koszmar mógł niec związek z niemożnością tuczenia przez Lukę, bo to jest wg mnje mocno psychologiczna sprawa. Ale wierze, ze Nuce i Billy'emu uda sie przebić barierę Luki. Ciekawy był początek... moze to ojciec LUki?;D podoba mi sie subtelność, z jaka Luka i Nuka stają sie sobie coraz bliżsi. Jesli chodzi o błędy, to napisałaś wsiąść zamiast wziac oraz znów było owy zamiast ów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tuczenia?... A, zgaduję że chodziło o ryczenia ;D
      Dziękuję, już poprawiam! ^^' ~ Kräva

      Usuń
  9. Och, nareszcie rozdzialik! Przepełnił mnie niepokojem, przyznaję. Atmosfera się zagęszcza. Nagły atak na Stado Białego Lotosu, przerażający koszmar Luki, w końcu tajemniczy szaman... Zgaduję, że jego przydomek "Krwawy" nie jest przypadkowy.
    1. Oczywiście, to w niej tkwi od lat, niestety... I przeczuwam, że kiedyś da mocno o sobie znać.
    2. Nie będę się wyróżniać... Imperium Ognia.
    3. Na pewno nie od razu, a jeśli tak, to może będzie chciał otrzymać coś w zamian? Jak Urszula od Arielki? Kto wie?
    Aha, moje oko dostrzegło jeszcze 2 drobne literówki w następującym fragmencie:
    "— Szaman — sprostował Nuka, wypluwając owo słowo jak garść starych brokuł. — I to tak pokręcony, że niegdyś mój dziad Ahadi wyrzucił go z Lwiej Ziemi i zakazał wynawiać jego imienia pod karą wygnania. A dlaczego? Do dziś nikt mie ma pojęcia. Więc nie ma mowy, abyśmy się wybrali do tego szaleńca."
    Chodzi o "wynawiać" zamiast "wymawiać" i "mie" zamiast "nie". ;)
    To do napisania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, Anonimowy Towarzyszu <3
      Owszem, jak najbardziej sobie na niego zasłużył ;D
      Dziękuję za pokazanie mi błędów, już biorę się za poprawki!
      Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie c: ~ Kräva

      Usuń
  10. A, i jeszcze powinno się chyba odmieniać "brokułów". Taki drobiazg. :)

    OdpowiedzUsuń